czwartek, 20 września 2012

Mesjasz opozycji na gwałt poszukiwany...

Opozycja ostatnimi dniami znalazła nowy, osobliwy sposób na promowanie swoich partii. 
Każdy z liderów partii opozycyjnych zasiadających w Sejmie (poza jak na razie szefem SLD Leszkiem Millerem) ogłasza chęć zgłoszenia ponadpartyjnego kandydata na premiera podczas procedury konstruktywnego wotum nieufności. 
prof. Michał Kleiber
Karuzelę kandydatów na anty-Tuska rozpoczął Janusz Palikot, zgłaszając niczego nie świadomego prof. Michała Kleibera, który swoją przygodę z dopasowywaniem go do roli premiera zaczął już dużo wcześniej. 
Akcja zakończyła się blamażem, bo sam zainteresowany nie okazał się zainteresowany tą, dość wątpliwą posadą.
Po porażce Palikota do akcji przeszli politycy Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski.
PiS rozpoczął ofensywę medialną nad swoim tajemniczym kandydatem, promując jego cechy predestynujące go do roli premiera. 
Według posłów Prawa i Sprawiedliwości ich kandydat miałby być ponadpartyjnym autorytetem, profesorem znającym się na ekonomii i zarządzaniu. 
W mediach od razu zawrzało. Rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania kandydata pasującego do profilu zaprezentowanego przez działaczy PiS. 
Niestety, mimo różnych kombinacji dziennikarzy i politologów, trudno znaleźć osobę, która spełniałaby te wszystkie warunki i dodatkowo zgodziła się wystąpić przeciwko premierowi przy mocno wątpliwych szansach na wybór.  
W związku z porażką propozycji Ruchu Palikota i dość mglistą atmosferą wokół kandydata PiS,  początkowo faworytem w walce z Donaldem Tuskiem wydawał się kandydat Solidarnej Polski.
W kuluarach krążyły plotki, że będzie nim prof. Stanisław Kluza- minister finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego w latach 2006-2010.
Tadeusz Cymański
Jakież było zdziwienie wszystkich gdy na konwencji tej partii w Kutnie Zbigniew Ziobro ogłosił, że kandydatem SP na premiera jest europoseł tej partii Tadeusz Cymański. 
Tym samym Solidarna Polska zmieniła Ruch Palikota w postaci obiektu do drwin i żartów, a na giełdzie potencjalnych kandydatów pozostał jedynie tajemniczy kandydat Prawa i Sprawiedliwości.
Ostatnio jednak Prawo i Sprawiedliwość nabrało wody w usta i poważnie się zastanawiam o co tu chodzi. 

Czyżby kandydat na premiera tak naprawdę nie istniał, a cała akcja miałaby być propagandowym happeningiem podobnie jak w przypadku Ruchu Palikota? 
A może PiS stało się ofiarą rezygnacji swojego kandydata podobnie jak Solidarna Polska?
A jeśli to tak to czy będzie się chciało wycofać rakiem ze swojej deklaracji czy może pójdzie w ślady SP i sięgnie po błazenadę?
Prawo i Sprawiedliwość wie, że gra jest o dość dużą cenę, a od skuteczności tej akcji może naprawdę bardzo dużo zależeć, niewykluczone że nawet zwycięstwo w czwórboju wyborów 2014-2015. Jeśli tę akcję przeprowadzą nieudolnie to mogą doprowadzić do kolejnych 4 porażek, z których będzie im się bardzo ciężko podnieść.
 
                                                              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz