Gdy w drugiej połowie 2010 roku powstawały Ruchy (Ruch Poparcia i Ruch Poparcia Palikota) miałem mieszane uczucia co do ich działalności. Podobały mi się ich pomysły wolnorynkowe i deregulacyjne ale zdecydowanie nie podobały hasła światopoglądowe. Nie darzyłem też sympatią lidera tych inicjatyw pamiętając jego wcześniejszą działalność w Sejmie (a właściwie brak poważnej działalności) i zabawę polityką.
Zdecydowanie na plus zapisałem mu tworzenie list wyborczych z osób młodych i nowych, nieskażonych polityką na najwyższym szczeblu i nie będących posłami 8 poprzednich kadencji. Bardzo szybko jednak się przekonałem że to tylko PRowska ściema.
Ostatnio zaczynają co chwila wychodzić kolejne ściemy Janusza Palikota, co doprowadza w Ruchu do coraz większego rozgoryczenia i spadku słupków sondażowych.
Gdy Janusz Palikot wyjeżdżał na Grenlandię o mało nie doszło do rozłamu, co pokazuje brak spójności tego "środowiska". Od tamtego momentu trwa konflikt między rzecznikiem Andrzejem Rozenkiem a wiceprzewodniczącym Arturem Dębskim o pozycję nr 2 w partii.
Na to nakłada się także konflikt światopoglądowy między grupą biznesową (liberalną) skupioną wokół byłego posła PO Łukasza Gibały a grupą światopoglądową (lewicową) Anny Grodzkiej i Roberta Biedronia.
Pierwsi kładą nacisk przede wszystkim na sprawy gospodarcze, podczas gdy drudzy weszli do Sejmu głównie po to, aby załatwiać sprawy społeczne.
Pierwszą poważną próbą sił między tymi frakcjami było głosowanie w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego. Wprawdzie idąc za głosem społeczeństwa Ruch powinien zagłosować cała opozycja jednak ostatecznie ważniejsze okazały się interesy samych posłów niż nastroje społeczne. W związku z tym podwójne zwycięstwo odniosła w nim grupa biznesowa, którą zarówno poparł sam Janusz Palikot jak i uzyskała poparcie zdecydowanej większości posłów klubu Ruchu Palikota (36:4).
Doprowadziło to do istnego wrzenia na ostatnim posiedzeniu klubu, Biedroń, Grodzka i Wanda Nowicka byli wściekli na Palikota za to że muszą się tłumaczyć z bycia w sprawie ustawy emerytalnej "cichymi sojusznikami Tuska" podczas gdy sami byli jej przeciwni.
Aktualnie ta dwójka posłów rozważa przejście do SLD albo założenie własnego koła (gdyby SLD oddelegowało Kalisza to można by było założyć Koło Gejów,Transów i Pornogrubasów).
Sam Janusz Palikot robi wszystko żeby przykryć smrodek konfliktów wewnętrznych i wstrzymać początek końca Ruchu. A to wyląduje na okładce "Newsweeka" z Magdą Gessler, a to zbrata się z francuskimi i niemieckimi Zielonymi żeby walczyć z gazem łupkowym.
Raz rzuci Breivikiem w PiS, innym razem Amber Gold w polityków PO a jeszcze innym razem zaproponuje odgrzewanego kotleta w stylu "premiera" Michała Kleibera.
Patrząc długofalowo na historię Ruchu ta sytuacja doskonale się w nią wpisuje. RP to partia spontaniczności, podejmowania decyzji pod wpływem chwili, obietnic bez pokrycia obliczonych jedynie na chwilowy poklask elektoratu. Pod tym względem Ruch Palikota bardzo przypomina Samoobronę a Palikot- Leppera.
Wszystko wskazuje na to że Ruch Palikota też skończy ostatecznie jak Samoobrona. Tak jak dla Samoobrony punktem kulminacyjnym i początkiem końca było wejście do rządu, tak dla Ruchu tym samym być może będzie sejmowa koalicja emerytalna.
Czy Palikot zapobiegnie upadkowi Ruchu?
Lada dzień pierwszy krok mogą zrobić Biedroń i Grodzka, a potem to już tylko prosta droga do przepaści....
Czy Janusz Palikot przebrnie przez kryzys w Ruchu suchą stopą? |
Czy gej&trans Team rozbije Ruch Palikota? |