środa, 1 sierpnia 2012

Wizyta godna kowboja

Mitt Romney- faworyt w walce o nominację Partii Republikańskiej w najbliższych wyborach prezydenckich w USA, w ferworze kampanii zdecydował się odwiedzić najbliższych europejskich sojuszników swojego kraju: Wielką Brytanię, Izrael i Polskę. To europejskie tournee miało na celu pozyskanie głosów amerykańskich wyborców związanych z tą trójką państw oraz pokazanie gubernatora Romneya w USA jako męża stanu z którym chcą się spotykać wielcy tego świata i który się doskonale czuje na politycznych, dyplomatycznych salonach. Nie w pełni się to udało. Podczas wizyty w pierwszych dwóch krajach nie obyło się bez kontrowersji i gaf. W Wielkiej Brytanii kandydat poddał w wątpliwość przygotowanie Londynu do organizacji igrzysk olimpijskich. W tej dziedzinie gubernatora Romney'a można uznać za eksperta, wszak to on wydobył z dołka finansowego i organizacyjnego igrzyska w Salt Lake City w 2002 r. ale doskonale znana zasada savoir-vivre mówi że krytykowanie gospodarzy jest skrajnie nieeleganckie. Podczas wizyty w Izraelu Mitt Romney z kolei otwarcie zadeklarował poparcie dla gospodarzy w konflikcie bliskowschodnim i przeniesienie w razie swojego zwycięstwa w wyborach ambasady amerykańskiej z Tel Awiwu do Jerozolimy tym samym z góry odrzucając tradycyjną dla prezydentów USA pozycję mediatora miedzy Izraelem a Palestyną . 
Pobyt w Polsce był chyba najbardziej udaną częścią kończącej się podróży zagranicznej Mitta Romneya. Wizyta przebiegła zgodnie z planem sztabowców i obyło się bez większych wpadek. Prawdopodobny republikański kandydat na prezydenta spędził w Polsce dobę. Spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem, byłym i obecnym prezydentem: Lechem Wałęsą i Bronisławem Komorowskim oraz wygłosił przemówienie w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie. 
Chwalił polską drogę do demokracji i mówił o ważnych dla Polski symbolach takich jak Lech Wałęsa, Jan Paweł II czy też Powstanie Warszawskie. Pochwalił też polską gospodarkę, stawiając jako wzór do naśladowania i dowód na to, jak odejście od  gospodarki centralnie sterowanej może przynieść sukces. W jego przemówieniu to właśnie nasz kraj i nasz gospodarczy sukces - zarówno transformacja, jak i obrona przed kryzysem – stoją w kontrze do socjalistycznej myśli Obamy.
Przemówienie w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie było gładkie, bezpieczne i trafiło do polskiego odbiorcy. Niewiele było odwołań do sytuacji wewnętrznej w Stanach Zjednoczonych, ale temu miała służyć ta podróż. Ona miała pokazać, że gubernator Romney jest lubiany przez sojuszników, również a może przede wszystkim przez tych, co do których administracja Obamy nie miała najszczęśliwszej ręki.
W trakcie wizyty w Polsce nie obyło się jednak bez zgrzytów. W czasie składania wieńców przed Grobem Nieznanego Żołnierza kilkoro amerykańskich reporterów, stojących w dalszej odległości od Romneya, krzyczało w jego stronę, aby odpowiedział na pytania o wcześniejsze gafy w sprawie Palestyńczyków. Doradca prasowy Romneya Rick Gorka powiedział dziennikarzom, żeby pocałowali go w d... i uszanowali święte dla Polaków miejsce. Gorka przeprosił później dziennikarzy za incydent. 
Wiele polskich środowisk politycznych wykorzystało wizytę gubernatora do zamanifestowania swoich poglądów. Podczas oczekiwania na wejście na hall Biblioteki Uniwersyteckiej przed spotkaniem z Mittem Romneyem zaobserwowałem niewielki wiec poparcia polskich środowisk wolnościowych (KNP i KoLiber) dla jego wewnątrzpartyjnego adwersarza Rona Paula. Można było spotkać także przedstawicieli środowiska Solidarnych 2010 z transparentami dotyczącymi katastrofy smoleńskiej. W inny sposób na wizytę zareagowała NSZZ Solidarność, która poprzez swojego przewodniczącego Piotra Dudę wyraziła poparcie dla Baracka Obamy (sic!) i dezaprobatę dla spotkania byłego szefa związku Lecha Wałęsy z wielkim kapitalistą Romneyem.
Romney po spotkaniu w Bibliotece Uniwersyteckiej  rozmawiał z gośćmi

Romney z polskimi fanami po spotkaniu w BUWie.

W mowie Romney nawiązywał do ważnych dla Polaków symboli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz