środa, 17 października 2012

Czy tak wygląda Gruzińskie Marzenie?

Kilkanaście dni przed wyborami parlamentarnymi związane z opozycją kanały telewizyjne pokazują amatorskie nagrania tortur i gwałtów dokonywanych na więźniach zakładu karnego nr 8 na przedmieściach Tbilisi. 
Zdjęcia gwałconych – także kijami od szczotki – i poniżanych więźniów są makabryczne. 
Ludzie wychodzą na ulice w geście protestu, ale władza robi wszystko, by ten gniew zneutralizować.
Oficjalny komunikat mówi o zwolnieniu trzech pracowników służby więziennej odpowiedzialnych za nieludzkie traktowanie osadzonych. 
Potem idzie informacja, że cała afera to prowokacja zorganizowana przez ludzi opozycji, mająca skompromitować gruziński system penitencjarny. 
 Manifestujący wracają do domów, lecz w pokrętne wyjaśnienia władzy już mało kto wierzy. Sytuacja przedwyborcza robi się coraz bardziej napięta.
Jednak poza gromadzącymi tysiące ludzi wiecami kampania wyborcza jest prawie niezauważalna. Sztaby wyborcze mocno poukrywane, ulotek nie widać, mało billboardów, a jeśli już, to przedstawiają kandydatów z numerem 5 (komitet Zjednoczonego Ruchu Narodowego, partii prezydenta Michaiła Saakaszwilego).
To nie jest scenariusz filmu political fiction ani relacja z wydarzeń z Korei Płn. czy Iranu.
 W takich okolicznościach trwała kampania wyborcza do gruzińskiego parlamentu.
Kampania w której pewniakiem do zwycięstwa była partia prezydencka ZRN, ale jak to w przypadku pewniaka, jeden poważny błąd grzebie wszystkie szanse.
Ujawnienie taśm z Zakładu Karnego nr 8 powoduje, że z dnia na dzień rośnie poparcie dla Gruzińskiego Marzenia- bloku opozycyjnego kierowanego przez obywatela Francji  , który dorobił się na interesach w Rosji za czasów dzikiego kapitalizmu- Bidzina Iwaniszwiliego, oskarżanego przez prezydenta i jego sojuszników o bycie pachołkiem Rosji.
Ostatecznie Gruzińskie Marzenie wygrywa dzięki temu wydarzeniu zdecydowanie zdobywając 85 na 150 mandatów w parlamencie. Jedyną opozycją pozostaje ZRN prezydenta Saakaszwilego,który zdobywa 65 mandatów.
Sytuacja przedwyborcza pokazuje w pewnym stopniu Gruzję jako państwo niedojrzałe demokratycznie, ale już proces wyborczy i przekazywania władzy pokazały, że praca prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbillisi dała dobre plony.  
Kwintesencją demokracji nie jest to, żeby bez względu na wolę wyborców rządzili "Nasi", lecz to, żeby rządzili Ci mający mandat większości wyborców.
Niektórzy politycy często o tym zapominają, ale Michaił Saakaszwili pokazał, że nie jest autokratą i satrapą Wschodu a nowoczesnym prezydentem kraju, który możemy uznać za część cywilizowanego świata.  
Prezydent Michaił Saakaszwili
Premier Bidzina Iwaniszwili
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz